top of page

Wigilia Zesłania Ducha Świętego

 

 

Żegnając się ze swoimi uczniami, Zmartwychwstały Jezus powiedział im: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie przyobleczeni w moc z wysoka.” Dlatego też po Jego Wniebowstąpieniu uczniowie zgromadzili się w Wieczerniku i „trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa, i z braćmi Jego” – trwali na modlitwie i czekali.

Tak jak oni, zgromadziliśmy się w naszym Wieczerniku - w naszym kościele - na modlitwie
i oczekiwaniu. Przecież jesteśmy tym samym Kościołem, który trwał wtedy razem z Maryją – nam też Oblubienica Ducha Świętego towarzyszy swoją obecnością.

 

Nasze czuwanie rozpoczęła Eucharystia. "W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus,nasza Pascha". (KKK1324)

 

Modlitwa uczniów była wtedy zapewne przesiąknięta słowami Pisma Świętego. Również i my mieliśmy przed sobą obfitość Słowa (tutaj można wrócić jeszcze raz do czytań, z  liturgii Słowa).

Liturgii Słowa towarzyszyła również celebracja znaków towarzyszących wydarzeniu Pięćdziesiątnicy - siedem świec, siedem płomieni - jak siedem darów Ducha Świętego. Ogień, który oczyszcza to, co nie jest z Boga.

 

Po Eucharystii uwielbialiśmy śpiewem i modlitwą Pana Jezusa obecnego w Najświętszym Sakramencie, prosiliśmy o odnowienie darów Ducha Świętego otrzymanych w sakramentach chrztu i bierzmowania, zostaliśmy namaszczeni olejem świętym, doświadczyliśmy mocy modlitwy wstawienniczej oraz indywidualnej modlitwy z nałożeniem rąk.

 

Podzielmy się naszymi doświadczeniami z tego wydarzenia. Nasze słowa mogą pomóc innym w zrozumieniu wielkości Boga, Jego miłości, Jego świętości... Czasem może łatwiej jest coś napisać niż powiedzieć - czekamy tutaj na Wasze świadectwa.

 

Pierwsze świadectwa! Dziękujemy

 „Stało się to przez Pana i cudem jest w naszych oczach” (Ps 118, 23) O jakże hojny jest Pan. Ten co buduje, podnosi, uświęca i umacnia. Jedyny Taki co potrafi uczynić rewolucję małymi krokami. Bo czy ktoś, do tej pory, widział by nasza Wspólnota Parafialna tak się modliła? Oddaliśmy się wszyscy Duchowi Świętemu we władanie. Jego prowadzenie było we wszystkim! Pierwszy raz słyszałam by osoby świeckie, u nas w Puszczy Mariańskiej, modliły się spontanicznie na głos. Pierwszy raz czułam takie ciepło, taką przynależność do tej Wspólnoty. Sama przed Liturgią przyjęłam postawę: „Duchu Święty pozwalam Ci ze mną uczynić co zechcesz. Nie boję się niczego co zechcesz mi dać”. I skończyło się Bożymi prezentami. Tym, ze śpiewałam piosenkę pełnym głosem choć w życiu jej wcześniej nie słyszałam. Tym, że chyba pierwszy raz Duch Święty udzielił mi daru tak swobodnej modlitwy językami. W końcu tym, że radość z przynależenia do TAKIEGO KOSCIOŁA rozpierała me serce od środka. No i coś bardzo osobistego… Boże powołanie by służyć. Czas czerpania przeminął. Teraz trzeba dzielić się całym otrzymanym dobrem. Mam służyć tej naszej Wspólnocie przez mój czas, moje talenty, a nawet i przez moją niemoc, bo wiem, że Bóg to wszystko będzie uświęcał. I choć nie raz się denerwuję, że zaangażowanie przeszkadza mi w „normalnym” życiu, że jest uciążliwe, to w efekcie i tak przychodzi myśl, że właśnie TUTAJ jest moje życie. Bo ... „teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20) I choć codzienność nie jest łatwa i przyjdzie złość, zwątpienie i znużenie to wiem, że warto. Wiem, że niezależnie od tego co będę w życiu robić WSZYSTKO chcę robić dla NIEGO. Tylko dla NIEGO warto żyć. Inaczej nie chcę i nie umiem. „Przemija bowiem postać tego świata” (1 Kor 7,31). A ON ŻYJE ZAWSZE! 

Katarzyna Jaroniec

 

***

W sobotę 23.05 uczestniczyłam w czuwaniu prosząc Boga o dary Ducha Świętego. Było to dla mnie ogromne przeżycie duchowe i  emocjonalne. Gdy Kapłan modlił się nade mną usłyszałam jego słowa: ''Boże uwolnij Monikę od wszelkiego lęku...", wtedy pomyślałam sobie -skąd On wie? Jest to moje największe pragnienie nie lękać się. Mam za sobą trudne dzieciństwo i lęk towarzyszył mi przez dużą część mojego życia . Pamiętam chwile , gdy modlitwa do Boga była moja jedyną nadzieją, gdy " uczepiona" Jezusa modliłam się o dobre życie. Uświadomiłam sobie , że Jezus wysłuchał moje modlitwy, w swoim życiu otrzymałam od Niego więcej niż prosiłam. Zdrowie , dobrego męża , dzieci, przyjaciół , dom, wspólnotę do której należę, posługę lektorską...mogłam bym jeszcze wymieniać....
Panie dziękuję Ci za wszystkie dary, błogosławieństwa. Za to , że dźwigasz mnie na rękach gdy brakuje mi sił, że przez te lata się zmieniłam mam nadzieję na lepsze. Kocham Cię i jestem dumna , że mogę być Twoim uczniem.

Monika

 

***

 

Zesłanie DUCHA ŚWIĘTEGO- trzygodzinna modlitwa, ale nawet nikt nie spojrzał na zegarek. Każdy szczerze modlił się, śpiewał i uczestniczył w czuwaniu. Duch Święty uczestniczy w moim życiu od kiedy przychodzę na katechezy niedzielne. Pomaga i ciągle dodaje odwagi, pcha mnie do przodu kiedy się zaczynam cofać.......Ksiądz Mirosław na katechezie o Duchu Świętym mówił , abyśmy modlili się o charyzmaty. Ja na czuwaniu modliłam się o jakikolwiek charyzmat i dziękowałam za wszystko co do tej pory otrzymałam.....a jest tego wiele.... Gdy mi smutno i źle to do BOGA zwracam się, gdy radośnie i wesoło dziękować mogę wokoło...

Renata

 

***

Z czym przyszłam na czuwanie? Z tłukącym się po głowie pytaniem, co jest najważniejsze w życiu... 
Moje czuwanie zaczęło się od wspólnej, pięknej i sponatnicznej modlitwy w bardzo maleńkim gronie. Kasiu, Agnieszko i Pawle! Dziękuję Wam! Za Wasze wsparcie w tym, że widzicie co przeżywam- moją niepewność, zdenerwowanie - i słowa w modlitwie "zaufaj Panu". I sama modlitwa - powierz Panu to, przed czym dzisiaj stajemy!
Choć jestem już w średnim wieku;) to takie doświadczenie jak czuwanie w Wigilię Zesłania Ducha Świętego spotkało mnie po raz pierwszy. I modlitwa z nałożeniem rąk. Czekałam na nią, miałam w myślach i sercu przygotowaną intencję lecz w momencie kiedy ją wypowiadałam przed kapłanem Duch Święty pokazał mi to, o co mam prosić. Wypowiedziałam słowa, które były dla mnie zaskoczeniem. Prosiłam o uwolnienie od krzywdzących myśli o sobie samej. Gdy ksiądz modlił się nade mną czułam wielkie gorąco w głowie - rzeczywiście spalało się w niej to, co nie jest z Boga! Po tej modlitwie zajrzałam do Pisma Świętego i odnalazłam Słowa, które były odpowiedzią na moje pierwsze pytanie! Dziękuję Panu za światło, którym dotknął moich oczu! Dziękuję, że kocha mnie taką, jaka jestem. Właśnie taką, nie inną. Omnia mea mecum porto! - a za te słowa dziękuję pewnemu człowiekowi  :)

KF

 

***

Nie jestem pisarzem  i literatem i to co napiszę może nie oddać w pełni tego, czym pragnę się podzielić więc proszę o wyrozumiałość i zrozumienie prostaczka

 

 

Eucharystia?!!!!! Dziś jest dla mnie wszystkim! Ale po kolei. Długo mijałem się z Panem i jego Słowem do mnie. Pominę to co jest mniej ważne, a powiem o tym co jest dla mnie istotne. Moje spotkanie z Jezusem zaczęło się tak naprawdę po ślubie, to moja żona była moim motorem wiary. Z Nią co niedziela chodziłem do kościoła najpierw sami potem jak na świat przyszły dzieci to z nimi,  lecz czy tak naprawdę słuchałem Boga ? Chyba nie, raczej na pewno nie. Jeśli bym Go uczciwie już wtedy słuchał to byłbym o niebo 27 lat wcześniej szczęśliwy. Lecz jeśli jest się ślepym i głuchym to trudno iść bez upadku do celu. Tak naprawdę Jezus sprowadził mnie do parteru i pokazał mi kim jestem bez niego i z moją fałszywą miłością do Niego. Musiałem Go bardzo zawieść lecz On naprawdę mnie kocha, bo codziennie daje mi szanse poprawy i swoją miłość. Zacząłem od rozmowy z Nim w samochodzie, na ulicy, w domu itd. ,następnie przemykałem przed kościołem i wstydziłem się wejść do niego bo miałem wyrzuty sumienia za swoje grzechy mimo niedzielnych mszy i spowiedzi. Następnie zacząłem wchodzić w tygodniu do krużganka kościoła i jak bym tylko mówił: „ jestem Jezu” i wychodziłem . Mijały dni i tygodnie i kiedy tak  klęczałem w krużganku złapałem za klamkę i zdziwiłem się, że drzwi kościoła są otwarte w tygodniu. Tu zaczyna się właściwie cała kwintesencja mojego nowego obcowania z moim ukochanym Jezusem . Postanowiłem porozmawiać z Nim naprawdę szczerze i uczciwie. Zacząłem od spowiedzi,  poprawy i zerwaniem ze starym życiem jak to mówi nasz mentor - umarłem dla świata a zacząłem żyć dla Niego .

Oczywiście opowiadam to w dużym skrócie by was nie znudzić. Długo miałem poczucie wstydu za moje życie nieuczciwe w Bogu, lecz dzięki częstej spowiedzi i codziennym spotkaniu z Jezusem w Eucharystii dziś  mogę powiedzieć , że już wiem jak dalej chcę przeżyć moją resztę życie i z kim . Nie wyobrażam sobie życia uczciwego bez Jezusa i Jego nauki . Gdy ponownie zmartwychwstałem z Nim moje życie uległo zmianie nie do opisania. W tym czym mnie doświadcza każdego dnia i moją rodzinę. Jezus wysłuchuje mych błagań i próśb każdego dnia i nie wiem czemu mnie tak pokochał i daje mi tyle łask , lecz dziś wiem na pewno ,że nie mogę zmarnować żadnego dnia dla Niego i innych. Nie wiem co zrobił mi Jezus ,że każdego dnia za nim tęsknię lecz proszę Go codziennie by to pragnienie trwało do końca mego życia tu na ziemi. Nie wstydzę się o tym mówić, wręcz jestem dumny z tego, że odnalazłem mego Boga i spokój w nim. Chciałbym powiedzieć,  może  właściwie utwierdzić tych co nie wierzą w miłość i Boga , że nie wiem czemu lecz Jezus spełnia moje prośby i modlitwy i nie  wiem czym sobie na to zasłużyłem . Ja zaufałem mu szczerze tak jak On o to prosi choć miałem na początku obawy lecz on utwierdza mnie codziennie w mojej decyzji .

 

Idąc za ciągiem wydarzeń po ostatnim czuwaniu i  przed Zesłaniem Ducha Świętego

w naszej wspólnocie  miałem już różne wieczory w swoim życiu: smutne , radosne rozrywkowe i poważne lecz ta noc była taka pierwsza i wyjątkowa i oby nie ostatnia. Oprawa atmosfera i udział nas wiernych wytworzył cudowną atmosferę której nigdy nie zaznałem. Brak mi słów i porównań do jakiegokolwiek wydarzenia. Myślę , że każdy kto był uczestnikiem tego modlitewnego czuwania miał takie samo wrażenie. Ja pragnąłem by ta noc nigdy się nie skończyła ,a czas zatrzymał się w miejscu. Myślę ,że powtórzymy to wkrótce ale już w większym gronie parafian by każdy mógł zaznać tego uczucia w sercu i duszy.

Jezu ufam Tobie

Leszek

 

bottom of page