top of page

List

Musze wyjechać na kilka dni. Dobrze, że nie służbowo bo ponad 15 ostatnich lat to były bardzo częste delegacje. Tłumy ludzi, tłumy poglądów i spraw do załatwienia. Cel nadrzędny – jak najwięcej sprzedać. Spotkany człowiek był potencjalnym klientem, kąskiem dla firmy. Miał przypisane nazwisko i oczekiwany zysk. Tyle, nic więcej. Z perspektywy ostatnich miesięcy widzę ile się zmarnowało okazji, ale wtedy tego nie wiedziałam i nie widziałam - powodu, potrzeby, człowieka nie widziałam. Nie widziałam też siebie – samotna w tłumie.

Teraz się pozmieniało życie moje i patrzenie moje. Zawęził się świat.

Bogu Najwyższemu składam dzięki, że znalazł wreszcie sposób by mnie zatrzymać. Bym mogła wreszcie zobaczyć, że proste życie daje życie. Że proste radości dają najwięcej radości. Że ludzi wokół nie musi być dużo ale to, że są to wielki dar. Że można dawać i brać – siebie, swój czas, gesty. Czując przy tym, że jest to największa wartość. Że nie daję aby zyskać ale dając zyskuję. Że nie biorę łapczywie, zachłannie ale przyjmuję. Że nawracam się każdego dnia czyli zmienia się moje myślenie i patrzenie. Pragnienia i potrzeby. A gdy się zdarzy, że jednak popatrzę po staremu – bo się odleci czasem jak meteor, to jest jak i gdzie wrócić. To jest piękne, że Bóg pokazuje które bagno oblepia zepsuciem moją duszę, a które jest niezwykłym ekosystemem.

Muszę wyjechać. Opuszczam moją wspólnotę - moje habburot…

Odkąd tylko się o tym dowiedziałam, zaczęłam tęsknić. Za tym co zostawiam, co mnie ominie – niedzielna katecheza otwierająca głowę i duszę, wspólna modlitwa w drewnianym kościółku i Apel Jasnogórski, którego słowa coraz bardziej pieką. Ominie mnie niedzielna Eucharystia, ciepły uśmiech Ani i zielone oczy Lidki najbardziej widziane w czasie parkingowych pogadanek. Oblicze Ewy rozjaśnione i rozanielone, uśmieszek Leszka dzielnego jak Nimrod i czuła obecność Agaty. Mój wzrok nie pobiegnie z ciekawością w miejsce gdzie nie pełza ale stoi lub stać powinien grzechotnik…

Takie niedzielne katechezy - niby nic, tylko wspólne czytanie Pisma Świętego a przez rok zbudowało nowego człowieka. Całkiem nowego. Z duszą. Z oczami. Z uszami.

Bóg przychodzi do nas w najprostszym znaku i w drugim człowieku... Kiedy Słowo staje się ciałem wtedy słowa nabierają największej mocy, siły i treści. Gadanie zaczyna być dialogiem a bubbe majsy zmieniają się w budowanie relacji...

Bądź uwielbiony Ojcze, Ty, wszechobecny pozwoliłeś mi doświadczyć swej obecności tutaj – w tej puszczańskiej wspólnocie. Bądź uwielbiony wierny Boże, który rozłożyłeś nade mną parasol swojej Opatrzności. Pozwoliłeś bym zobaczyła w swoim życiu zasłonę, która przesłaniała mi Twój obraz a dzięki codziennej Eucharystii zasłona ta zaczęła opadać. Bądź uwielbiony Ojcze w Twoim Synu, który posługując się innymi ludźmi - z wielką miłością i przyjacielską radą wskazuje mi drogę którą mam kroczyć do Ciebie. Bądź uwielbiony Ojcze w moich myślach, które Twój Duch coraz częściej kieruje w stronę nieba. Bądź uwielbiony w moich oczach, które coraz częściej widzą znak Twojej obecności. Bądź uwielbiony w moim sercu, które coraz częściej pragnie być dla Ciebie miejscem odpoczynku. Niech będzie uwielbione miłosierdzie Twoje w sakramencie pojednania..

Otwórz Panie moje wargi, by umiały śpiewać Tobie nową pieśń. Bym jak Maryja umiała widzieć i błogosławić wszystkie Twoje dzieła. Otwórz Panie wargi moje bym umiała głosić Dobrą Nowinę. Strzeż mnie Archaniele Michale bym nie wpadła w sidła starego życia.

Amen


bottom of page