top of page

Wspólnota - jedna całość.

Taka refleksja narodziła mi się po dzisiejszym wspólnym czytaniu Księgi Wyjścia.

Ojciec Stanisław pisał, że każdy chrześcijanin jest Świątynią Boga, ze wszystkimi ozdobami. Dzisiaj w Wj 25 - 28 przeczytaliśmy o wyglądzie zewnętrznym przybytku - miejsca spotkania z Bogiem.

To, co mnie najbardziej poruszyło, to kilkakrotne podkreślenie - jedność, całość. Świecznik siedmioramienny - z jednego kawałka; ściany przybytku - choć z różnych tkanin- pięknych, kolorowych, drogocennych zawsze były pospinane tak aby stanowiły jedną całość...

Ojciec Stanisław pisał o ozdobach jednego człowieka - świecznik, kadzidło, muzyka - odnalazłam w jego dziełku odniesienie do siebie, do swojej duszy, własnej drogi duchowej, zatrzymania się i odnalezienia w sobie piękna stworzenia. W opisie przybytku z Księgi Wyjścia zobaczyłam, że takiego bogactwa nie jest w stanie pomieścić w sobie jeden człowiek. Być może gdybym czytała ten fragment sama, bez wspólnoty, miałabym inne skojarzenia. Ale byliśmy razem - każdy ze swoim bogactwem, kolorem, każdy z nas, boskie dzieło ukształtowane na Jego obraz - ukształtowane po naradzie, z namysłem i po to jesteśmy razem - by razem - powiązani wstążkami naszych talentów, uśmiechów, naszej obecności, naszych indywidualności stanowić jedną całość. Jeden żywy Kościół. Wspólnota nas spina, łączy nasze bogactwa. Tylko powiązani wstążką wspólnoty jesteśmy w stanie wytrwać w wierności, wytrwać niewzruszenie w nadziei i oczekiwaniu. Trwać jako jedność...

Bóg dotyka każdego z nas indywidualnie ale daje nam też siebie nawzajem, byśmy tworzyli Kościół. Czyni z nas naród, właśnie poprzez wstążki, kółka. Apostołowie byli razem przed Zesłaniem Ducha...

I jakoś dzisiaj bardziej rozumiem słowa, które na koniec skierował do nas ks. Mirek - niech każdy dobrze rozważy czy to, co zatrzymuje nas w domach jest naprawdę ważnym powodem, żeby nie przychodzić na spotkania.


bottom of page